Wszystko

Prosto z Przepompowni
08 grudzień 2016

Anonimowi magicy – wywiad z zespołem BOKKA

Wśród artystów, którzy do tej pory gościli w Klubie Stara Przepompownia był jeden wyjątkowy zespół. Tajemniczy, tworzący wyjątkowy klimat i ujmujący charyzmą na scenie. I chociaż nie zdradzili w pełni swojej tożsamości, to opowiedzieli nam trochę o swojej twórczości i ich samych. Przed Wami wywiad z zespołem BOKKA.

Jesteście po koncercie w klubie Stara Przepompownia – jak oceniacie to miejsce?

Fajny klimat. Mili ludzie. Ekstra witraże. Wygodne pokoje na górze dla muzyków. Gratulacje. Dobra miejscówka.

Wiadomo, że koncerty klubowe i plenerowe to nieco inna bajka. Które granie preferuje BOKKA? Bardziej intymne w mniejszych klubach czy na festiwalach gdzie publiczność nie zawsze przychodzi typowo dla Was i musicie ich „kupić”?

Różnica jest rzeczywiście spora. Na festiwalach jest dużo większy dystans pomiędzy sceną a publicznością, widzisz tłum a nie jednostki. W klubie bliskość ludzi bywa krępująca dla obu stron, ale można nawiązać lepszy kontakt z poszczególnymi osobami. W związku naszą koncepcją anonimowości chyba lepiej czujemy się jednak będąc ciut dalej. Wtedy też bardziej widać nas jako jedną całość, razem z wizualizacjami, które odgrywają równorzędną rolę.

Jeśli o festiwalach mowa. Czujecie się w pewnym sensie polskim towarem eksportowym? Tylko ostatnio występy na Słowacji czy w Estonii. Myślicie, że takie zespoły jak BOKKA otwierają szerzej drzwi na światowe sceny polskim zespołom?

Trudno to ocenić. Byłoby ekstra, gdyby właśnie tak się działo. Zwłaszcza, że większość naszych zagranicznych doświadczeń przekracza nasze najśmielsze oczekiwania. Ludzie są otwarci na dźwięki. Bawią się od pierwszego numeru, nawet jeśli nas nie znają. To nas niezwykle motywuje, właśnie w takich momentach czujemy, że warto tworzyć i grać.

Chciałbym zapytać o Wasz wizerunek. Nie obawiacie się, że cała otoczka czyli maski, wizualizacje i sposób kontaktowania z fanami, odciągają uwagę od samego grania? Że wiele osób potraktuje Was bardziej jako performerów niż muzyków?

Idąc na koncert nie spodziewasz się nigdy tylko muzyki. Chcesz przyjść posłuchać, ale też popatrzeć. Zależy nam na tym, żeby stymulować oba zmysły: słuch i wzrok. Stąd wizualizacje. Takie same kombinezony i maski chronią naszą tożsamość ale też pokazują nas jako jedną całość. Bez podziału na role. Nie używamy też świateł frontowych, ani spotlightów skierowanych na wokalistkę, co jest dosyć nagminnym zabiegiem, bo nie chcemy podkreślać swojej obecności na scenie. Więc nie, nie obawiamy się;)

Z drugiej strony – nie myśleliście o tym żeby pokazać się światu i zgarnąć trochę splendoru pod konkretne nazwiska? Historie o tym, że policjant odpuścił wystawienie mandatu widząc znaną twarz, a kolejka w osiedlowym sklepie rozstępuje się bo to ten Pan/Pani z telewizji – mała rzecz, ale chyba momentami kusi?

Nas chyba nie kusi. Fajnie jest pójść po bułki w dresie, bez makijażu i bez obaw, że ktoś Cię rozpozna. Chłopaki czasem narzekają, że łatwiej by im było podrywać dziewczyny, gdyby mogli się pochwalić tym, co robią, ale póki co dają sobie jakoś radę bez kłapania ozorem 😉 Poza tym odpadł nam cały męczący i czasochłonny aspekt promocji siebie w mediach, nie musimy opowiadać o swojej muzyce, co zawsze wydawało nam się dosyć absurdalne, bo muzyka jest po to, żeby jej słuchać a nie próbować ją zdefiniować. Nie musimy też nigdzie bywać dla samego faktu pokazania się, pozować na ściankach itd. Bardzo nam to odpowiada.

Wracając do muzyki. Trudno BOKKĘ zaszufladkować i pewnie dlatego trudno mówić o konkretnych inspiracjach. Więc może inaczej, jaka muzyka towarzyszy Wam w busie w trakcie podróżowania na koncerty?

To jest jedno z tych trudniejszych pytań, bo jeśli w busie słuchamy muzyki to na słuchawkach i każdy zupełnie innej. Kłócimy się czasem, np. o to, czy nowa płyta Radiohead jest genialna, czy wręcz przeciwnie. To potrafią być dość zażarte dyskusje. I pewnie dlatego, że słuchamy tak rożnej muzyki ciężko jest nas zaszufladkować, bo każdy wrzuca w BOKKĘ skrajnie odmienną część siebie i swoich muzycznych fascynacji. W busie najczęściej oglądamy filmy. Najchętniej horrory.

Jakiś czas temu braliście udział w projekcie Made In Polska dla TVP2. Jak ocenianie tego typu inicjatywy? Promocja nowej muzyki wśród mas czy ukłon w stronę wąskiego grona odbiorców?

Każdą próbę wprowadzenia do telewizji publicznej czegoś interesującego należy chwalić. Naszym zdaniem Made in Polska to świetna inicjatywa. Nie tylko daje możliwość szerszego dotarcia nowym, młodym, alternatywnym twórcom, których czasem nawet nie usłyszysz w radiu, ale też stwarza im warunki do pokazania się od najlepszej strony. To jest duże i profesjonalne przedsięwzięcie. Większości tych zespołów na co dzień nie stać na taką oprawę. Koncerty odbywają się na dużych scenach, ze światłami, scenografią, wizualizacjami. I nie dość, że grasz koncert w super warunkach to jeszcze zyskujesz nowych odbiorców i masz niezła pamiątkę do oglądania na stare lata. Oczywiście założenie “dla mas” nie istnieje w tym wypadku, bo koncerty emitowane są w sobotę o północy.

Jakie plany muzyczne ma BOKKA na najbliższy czas?

Działamy dalej. Ostatnio pojawiły się nowe pomysły, które teraz będziemy rozwijać.

Wasze największe muzyczne marzenie to…

Coachella, główna scena!

Dzięki za wywiad. I powodzenia – myślę, że w imieniu wszystkich fanów z Ostrowa mogę podziękować i pogratulować koncertu w Starej Przepompowni. Mamy nadzieję, że jeszcze Was zobaczymy.

Dzięki również 🙂